Czas nadrobić zaległości pamiętnikowe! Bo Maksio był na swojej pierwszej, długiej wycieczce w Warszawie. Wyjazd najpierw zaplanowany, ale zrezygnowaliśmy z niego, bo mały miał problemy z brzuszkiem, które na szczęście szybko minęły i do tej pory jest dobrze. No więc w zeszły wtorek Maksiu obudził nas przed ósmą i zapadła spontaniczna decyzja, że dziś jedziemy do Warszawy, bo potem Przemek nie będzie miał urlopu... bo spadnie śnieg... No to szybko zebraliśmy się i w drogę, która przebiegła całkiem dobrze, znając możliwości małego ;)
Tata nawet zmieniał pieluchę w samochodzie!
I leżałem na przednim siedzeniu w samochodzie - ale fajowo!
Z nudów puszczałem mamie bańki...
Trochę wyglądałem przez okno, chociaż jeszcze niewiele widzę przez szybę....
A wspomnę jeszcze, że głównym celem była Ikea, w której zaplanowaliśmy kilka zakupów dla Maksia. W sklepie Kuleczka był bardzo ciekawy wszystkiego, najchętniej rozglądałby się cały czas, ale niestety główka się męczyła i opadała w dół. Więc trochę na rękach, trochę w wózeczku trochę u mamy, trochę u taty i jakoś daliśmy radę :))) Po zakupach udaliśmy się na Mariensztat do Cioci i Wujka.
Maksiu zachowywał się kulturalnie, dał się ponosić Cioci na rękach i prawie nie płakał ;)
Kuleczka nawet trochę potańczył na stole ;)
Zrobił elegancką wielką kupkę, która wyleciała z pieluszki i trzeba było ratować co się da! Awaria na szczęście została szybko opanowana!
Humorek dopisywał :)
Oglądając w tv panie w różu w "rozmowach w toku" Maksiu sobie przysnął...
To był dzień pełen wrażeń. Całą drogę powrotną do Lublina Kuleczka przespał bez jęknięcia.
Dziękujemy Rodzince za miłe przyjęcie, pyszne naleśniki i biszkopciki durnojadki ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz