W sobotę niesamowitą niespodziankę zrobiła nam piękna pogoda, więc postanowiliśmy wykorzystać ten dzień w pożyteczny sposób i ruszyliśmy na podbój Ogrodu Botanicznego! Po śniadaniu zapakowaliśmy Maksia w wózek i ruszyliśmy w drogę. Pogoda wymarzona - piękne słońce, niebieskie niebo, ciepełko jak należy!
Maksio na początek postanowił nabrać sił i zapadł w drzemkę.
No a jak się wyspał Kuleczka to zwiedzaniu nie było końca. Wszystko było ciekawe. A najfajniej to jak rodzice prowadzili za rączki i sam mógł zwiedzać.
A jak nóżki rozbolały to można na chwilkę przysiąść w towarzystwie taty oczywiście :)
O! Tato! Patrz! Motylek leci!
A tu woda płynie.....
Hej! Ale fajnie jest!
Tupu tupu
O..... a co to?
Z mamą też zapozuję :)
Ja chcę iść! Niech ktoś mi pomoże!
I co? Jak nie na trawce to mnie w niezapominajki wsadzili. Co za życie!
No wystarczy, wystarczy... Ja chcę na rączki!
A oni mnie do wózeczka.....
Ale ja sobie sam poradzę i wstanę!
Nawet mama w końcu zdecydowała się pospacerować mnie...
I Michaś przyjechał. Wreszcie z kimś można pogadać normalnie ;)
Misiek! Widzisz to co ja? To perełka? Prawda?
E! Perełka! Widzisz jak Twój tata pije??
No! Hejnał już zagrał...... To idziemy dalej.....
Maksio.... A co my niby tu mamy szukać?
Nie wiem... Ale na pewno tego nie ma za Twoimi pleckami.
A! Weź mnie Maks podrap po lewej u góry! O tak!!
Michaś nudą wieje w tej trawie i kwiatkach......
..... weź się rozpłaczemy to nas zabiorą ;)))
To co limuzynki i jedziemy! Tak to można pożyć :)
A ząbki nadal wychodzą... i trzeba sobie jakoś radzić :)
Piękna pogoda w długi weekend dopisała jedynie w sobotę. Na dworze zabalowaliśmy do dziewiętnastej - super spędziliśmy czas! W niedzielę i poniedziałek byliśmy u dziadków na wsi, a dziś w Kazimierzu Dolnym i Nałęczowie, ale to już historia na kolejny wpis......
Pozdrawiamy wszystkich serdecznie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz