Święta, święta i po świętach, jak to zwykło się mawiać ;) I tak oto chciałam napisać, że drugie Boże Narodzenie Maksa z nami przeszło do historii. Święta w nowym mieszkaniu, z prawdziwą wielką, pachnącą choinką, którą "upolował" dziadek Rysio, w rodzinnej, miłej atmosferze minęły szybko, jak szybko przyszły...
A to pierwsza gwiazdka zasiadała przy stole:
Nasz mały fan motoryzacji dostał swój pierwszy samochód i powiem szczerze, że jego reakcja na ten czerwony model ferrari ciut nas zaskoczyła... Maks był starsznie zdziwiony, zaskoczony i onieśmielony tym czerwonym cackiem - jego mina wyglądała nastepująco:
Na taki widok:
Z pewną dozą nieśmiałości, trzymając dziadka za palec Maksio przełamał swoje zawstydzenie i udał się do autka :)
W końcu też przełamał się i dumnie zaprezentował się za kierownicą!
Oj! Chyba się podoba?
Po emocjonującym zapoznaniem się z pojazdem dziadek opiwadał, jak to choinkę specjalnie dla Maksa zdobył :)
Przytulaski!
No i męskie sprawy - trzeba skonsumować małe conieco z dziadkami!
To był niesamowicie emocjonujący wieczór.... Te wypieki chyba o czymś świadczą ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz